• 20

    12 2018

  • A obok siedzi właścicielka wrotkarni

Pierwsze strefycoworkingowe pojawiły się w Łodzi wiele lat temu. Jednak Radosław Szwugier, współpomysłodawca i współzałożyciel firmy CoSpot, uznał, że nie wszyscy, którzy oferowali miejsce do pracy, zrozumieli, czym tak naprawdę jest coworking. Bo, jak przekonuje, nie chodzi tylko o miejsce, ale przede wszystkim o sposób pracy, społeczność i możliwości, jakie oferuje taki typ działalności.

Co ciekawe, idea coworkingu w formie zbliżonej do tej, którą znamy obecnie, narodziła się najprawdopodobniej w latach 90. w środowisku hackerów w Zachodniej Europie. Nie może się więc pochwalić chlubnymi początkami. Hackerzy gromadzili się w jednym, dużym, przesiąkniętym technoanarchią pomieszczeniu. Każdy z nich miał swoje zajęcie, ale w razie trudności mówił o swoim problemie i razem z kompanami próbował znaleźć rozwiązanie. Pomijając etyczne i prawne aspekty „pracy” hackera, pomysł takiego funkcjonowania na jednej przestrzeni osób mających wspólny cel przynosił fantastyczne rezultaty, a każdy z uczestników dawał coś od siebie, ale również wiele w zamian otrzymywał.

Berlińska samotność

Radosław Szwugier prawdziwy coworking poznał za granicą i zafascynował się nim na tyle, że postanowił przenieść go na łódzki grunt. Opowiada, że podczas jednego ze służbowych wyjazdów musiał spędzić kilka dni w Berlinie. Tam zdecydował, że zamiast pracować w pustym hotelowym pokoju może swoje zlecenie wykonać przy biurku w strefie coworkingowej, jaką oferowało miasto. – Miałem tam nie tylko miejsce do pracy, dostęp do internetu, ale w mgnieniu oka poznałem pięć czy sześć osób, zostałem zaproszony na kolację i po prostu nie czułem się samotny – wspomina. Wyjazd trwał tylko kilka dni, ale częśćzawartych wówczas znajomości przetrwała do dziś. Wtedy też Szwugier zrozumiał,że coworking to nie tylko przestrzeń, lecz także (a może przede wszystkim)szansa na poznanie nowych ludzi, na wymianę doświadczeń i pomysłów; to możliwość oderwania się na chwilę od pracy, pogawędzenia z osobami pracującymi przy biurku obok. Łódzki CoSpot, w założeniach pomysłodawcy, miał więc zapewniać przestrzeń, komfortowe warunki i nieograniczony czas na spokojną pracę, ale jednocześnie miał być miejscem pełnym życia, ciekawych planów biznesowych,kipiącym pomysłami i pozytywną energią.

Wrotkarnia w potrzebie

– Coworking to dla nas też networking,czyli tworzenie możliwości współpracy między różnymi ludźmi i firmami –tłumaczy. Przytacza też przykład współpracy, która narodziła się w CoSpocie. –Wrotkarnia, która jest jednym z najemców przestrzeni, pilnie potrzebowała wsparcia w kwestii prawnej. Okazało się, że przy biurku obok siedzi prawnik,który dosłownie w kilka minut rozwiązał problem – opowiada. Przyznaje, że i jemu zdarzyło się skorzystać ze wsparcia jednego z najemców, który na chwilę oderwał się od swoich obowiązków i wykonał szybkie zlecenie dla niego.

Coworking w powszechnym mniemaniu przeznaczony jest dla freelancerów, osób prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze, artystów czy osób, które wykonują zawody kreatywne. Szwugier nie ukrywa, że CoSpot jest jak najbardziej otwarty na takie osoby, ale zdecydowanie nie ogranicza się tylko do nich.
Ideą CoSpotu jest bowiem łączenie dużego biznesu z małym. Swoje miejsce znajdą w nim zarówno graficy, copywriterzy czy programiści, jak i start-upy, księgowi czy pracownicy działu kreatywnego dużej firmy.

Millenialsi dyktują warunki


Strefy coworkingowe to również odpowiedź na zmieniające się potrzeby pracowników. CoSpot w założeniach pomysłodawcy miał wyjść między innymi naprzeciw pokoleniu Y, czyli osób urodzonych na przełomie lat 80. i 90. –Aspekt społeczny jest bardzo ważny. Teraz trendy na rynku tworzy tak zwane pokolenie millenialsów, które ma zupełnie inne potrzeby niż wcześniejsze pokolenie i przywiązuje wagę do zupełnie innych kwestii – przekonuje Szwugier. Zauważyli to już giganci, ale również firmy najbardziej nowatorskie w swoich czasach, takie jak Facebook czy Google. W biurach tych, przynoszących miliardy dolarów zysku, przedsiębiorstw, nie widać sztywno przypisanych biurek,wyraźnych podziałów przestrzeni czy odizolowania od siebie ludzi. Wręcz przeciwnie – przestrzenie są wspólne, korzysta się z nich doraźnie, w ramach potrzeb, nie brakuje również miejsca na odpoczynek, relaks, a nawet rozrywkę.

Praca ma bowiem sprawiać radość i dawać satysfakcję, a nie być przykrym obowiązkiem. Stąd też w CoSpocie można się napić kawy, ale również lemoniady,można przez kilka godzin skupić się w spokoju na pracy, można też skorzystać ze strefy chill.

Zagramy w golfa?

Radosław Szwugier w swojej wizji coworkingu w CoSpocie widzi również miejsce na inspirację i animację dla przedsiębiorców, dlatego też organizuje wydarzenia często zupełnie niezwiązane z prowadzeniem działalności biznesowej, na przykład turniej golfa; biorą w nich udział nie tylko najemcy przestrzeni, lecz także przedstawiciele szeroko rozumianego łódzkiego biznesu.Tego typu spotkania mają pomóc poznać się przedsiębiorcom z różnych branż,nawiązać kontakty biznesowe, a także rozpocząć współpracę. – Młodzi ludzie,pełni świetnych pomysłów, mają dzięki temu szansę spotkać się z dużym biznesem,a nawet pozyskać inwestorów. Duży biznes z kolei poszukuje innowacji i kreatywności, świeżości w podejściu do rozwiązywania korporacyjnych problemów –tłumaczy Szwugier i dodaje, że organizowane są również konferencje i spotkania z ekspertami różnych dziedzin, ich wiedza nie zawsze jest stricte biznesowa, ale zdecydowanie można ją wykorzystać w biznesie czy prowadzeniu przedsiębiorstwa. – W CoSpocie pokazujemy, że wiele problemów już jest rozwiązanych i warto z tych rozwiązań skorzystać – mówi Szwugier.

W Polskę idziemy!

Docelowo w Łodzi mają się znaleźć cztery CoSpoty, co zdaniem Szwugiera jeszcze zwiększy możliwości i poprawi elastyczność oferowanych usług.Na przykład osoba pracująca na co dzień w punkcie w Śródmieściu może pojechać do CoSpotu na Widzewie i tam spotkać się z klientem lub kontrahentem, bo ten przyjeżdża pociągiem na stację Łódź-Widzew. Taka mobilność może być wykorzystana również przez drobnych przedsiębiorców, którzy zatrudniają kilka osób – każdej z nich,bądź grupie, można wynająć przestrzeń coworkingową w CoSpocie bliżej domu. –Będą bardziej zadowoleni, będą pracować efektywniej, bo pracodawca wychodzi im naprzeciw i pokazuje, że nie wymaga od nich bezwzględnej dyscypliny dotyczącej czasu i miejsca pracy – uważa założyciel CoSpotu. Dodaje, że jeśli cała i deadobrze przyjmie się w Łodzi, podobne punkty i możliwości mogą pojawić się w kolejnych miastach Polski.

Różne branże, jeden cel

Z przestrzeni CoSpotu korzysta lub w bardzo nieodległej przyszłości będzie korzystać już kilkadziesiąt podmiotów. Jakie branże można spotkać w CoSpocie? – Nieruchomości, firmy szkoleniowe, szeroko rozumiana branża IT, ochrona danych, graficy, firmy księgowe, finansowe, a nawet wrotkarnia, która swoje poprzednie biuro zamieniła na salkę zabaw dla dzieci –wylicza Szwugier i dodaje – Wspólnym mianownikiem dla wszystkich jest to, że mają duże aspiracje i chcą się rozwijać. 

Zdjęcia: Paweł Ławreszuk


Ten oraz inne artykuły dostępne są w najnowszym nr 5 (21) 2018 Łódź Kreuje Innowacje.