Ateny wstrząsnęły rynkami finansowymi. Brak porozumienia pomiędzy Grecją i wierzycielami wywołał zamieszanie i spadki na cen akcji na wielu giełdach, także w Warszawie. Wydaje się, że napięcia te nie wpłyną jednak w krótkim czasie na funkcjonowanie polskich firm.
Brak przedłużenia programu pomocowego, wahania na rynkach finansowych i spadki na giełdach Azji i Europy, wzrost kursów dolara i franka szwajcarskiego przy jednoczesnym spadku wartości euro, zamknięte banki i limity wypłat z bankomatów dla Greków, zakaz transferu kapitału, spowodowane groźbą niewypłacalności Grecji i ewentualnym opuszczeniem przez Grecję strefy euro, to rzeczywistość gospodarcza, w której wszyscy się obudziliśmy w poniedziałek. Wydaje się, że napięcia te nie wpłyną jednak w krótkim czasie na funkcjonowanie polskich firm.
Nastroje wśród przedsiębiorców są pozytywne, eksport utrzymuje się na wysokim poziomie. Skutki napięcia odczuwają właściciele kredytów we frankach szwajcarskich, bo złoty traci w stosunku do tej waluty. Należy oczekiwać spadku indeksów giełdowych w Warszawie i wzrostu rentowności polskich obligacji.
W sobotę i niedzielę osiągnięty został pat negocjacyjny. Rządy partycypujące w finansowaniu pomocy dla Grecji nie mają już dłużej ochoty na finansowanie kraju, który przez pięć lat nie przeprowadził efektywnych reform strukturalnych, nie zredukował wydatków, nie uszczelnił systemu emerytalnego, ani nie przeprowadził prywatyzacji, która w pierwotnych założeniach miała przynieść nawet do 50 mld euro zysków, a ostatecznie przyniesie wg prognoz ok. 20 mld.
Swoje racje ma także rząd grecki, który wskazuje na katastrofalne skutki cięć ekonomicznych i społecznych dla Greków, których żądają członkowie Eurogrupy w zamian za dalsze finansowanie pomocy (12 mld euro w ciągu 4 miesięcy). Także legitymacja rządu greckiego do dalszego wprowadzania reform jest ograniczona, bowiem lewicowy rząd Aleksisa Ciprasa wygrał wybory pod hasłem powrotu ograniczenia cięć i oszczędności.
Ewentualne bankructwo Grecji będzie jednak wydarzeniem w Europie praktycznie bez precedensu i pokaże skuteczność narzędzi i mechanizmów zabezpieczających, którymi dysponuje Europejski Bank Centralny.
Trudno wyrokować w tej chwili jak będzie rozwijała się sytuacja w perspektywie kilku miesięcy, bowiem rynkiem rządzą emocje. Scenariusza zdarzeń, które właśnie obserwujemy, mogliśmy spodziewać się przynajmniej od tygodnia i inwestorzy mieli czas, aby przygotować się na fiasko negocjacji Grecji z Eurogrupą, a mimo to obserwujemy spadki indeksów.
Skalę emocji widać doskonale, bowiem o następstwach ewentualnego Grexitu wypowiadają się politycy i przedstawiciele banków centralnych nie tylko europejskich, ale także w Chinach, dla których efekty ewentualnego bankructwa Grecji będą znikome. Politycy w krajach europejskich oraz szefowie UE w swoich wystąpieniach starają się tonować nastroje i zapewniać o gotowości do powrotu do negocjacji z rządem greckim. Ich wypowiedzi służą jednak także przygotowaniu gospodarek na ekstremalny scenariusz opuszczenia przez Grecję strefy euro, powrotu do drachmy i spadku aktywów greckich o kilkadziesiąt procent w następstwie braku porozumienia i raczej pewnego wyniku referendum w Grecji w tym tygodniu
Źródło – Forbes