• 11

    10 2018

  • Filmy z potrzeby serca

Za nami 71. festiwal w Cannes. To historyczny moment w dziejach polskiej kinematografii. Po raz pierwszy od 37 lat polski film znalazł się w konkursie głównym tego festiwalu, a Paweł Pawlikowski otrzymał nagrodę za reżyserię „Zimnej wojny”. Podczas 87. gali rozdania Oscarów w 2015 roku odebrał on nagrodę za „Idę”. Wówczas po raz pierwszy Polska otrzymała statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii „Film nieanglojęzyczny”.

 

Co jeszcze łączy te dwie wybitne produkcje? Zarówno „Ida”, jak i „Zimna wojna” powstały w łódzkim studiu Opus Film. Producentką filmu jest Ewa Puszczyńska, z którą rozmawiamy o tym, jak osiągnąć sukces w branży filmowej.

 

Czy, Pani zdaniem, istnieje przepis na sukces w branży filmowej? Jeśli tak, to jaki?

Chyba nie ma takiego przepisu. Branża filmowa jest obarczona bardzo dużym ryzykiem i tak naprawdę nigdy nie wiadomo, jaki film się spodoba.

Należałoby zatem określić, co to jest sukces. Czy chodzi o sukces komercyjny, kiedy z jednej strony film nie cieszy się uznaniem krytyków, z drugiej zaś ma milionową widownię? Czy za sukces uznać można film, który spotkał się z ogromnym uznaniem krytyków, zdobywa nagrody, ale ma ograniczoną liczbę widzów?

Czasem się zdarza, że film spełnia te dwa kryteria równocześnie – jest sukcesem kasowym i artystycznym.

Sądzę, że najprostszym przepisem na sukces, czego dowodem są dwa filmy Pawła – „Ida” i „Zimna wojna” – jest pozostanie wiernym sobie. Filmy powinny powstawać z chęci wypowiedzenia się, potrzeby serca i dialogu z widzem. I nie należy przy tym myśleć o odniesieniu sukcesu, bo kiedy jesteśmy uczciwi wobec siebie, to  jesteśmy najbliżsi sukcesu.

 

Wspomniała Pani „Zimną wojnę”, która porusza temat uniwersalny. Czym kieruje się Pani przy wyborze projektów i co jest wyznacznikiem – temat, reżyser czy może obsada?

Dla mnie najistotniejsze są dwa aspekty – historia i nazwisko twórcy. Niezwykle ważne jest zarówno to, co się opowiada, jak i to, kto opowiada. I właśnie tymi czynnikami kieruję się przy wyborze projektów.

 

Na ile ważne są czynniki osobowościowe twórcy? Czy zdarzyła się Pani sytuacja, że trudno było się porozumieć?

Czynniki osobowościowe, to, że się lubimy i rozumiemy, tak po prostu, po ludzku, są ogromnie ważne. Wiadomo, że w każdym projekcie filmowym w procesie produkcji zdarzają się mniejsze lub większe nieporozumienia. Musimy dyskutować, spierać się na różne tematy. Takie twórcze dyskusje są absolutnie normalne i nawet potrzebne. Kiedy wymogi i potrzeby artystyczne krzyżują się z ograniczeniami budżetowymi, wzajemne zaufanie i zrozumienie są kluczowe. W przeciwnym razie taka współpraca nie ma sensu. Ja na szczęście nie byłam w takiej sytuacji.

 

Czy, Pani zdaniem, Łódź można uznać za polskie centrum sztuki filmowej?

Łódź od zawsze była polskim centrum sztuki filmowej, jeśli za centrum uznać miejsce, gdzie kręci się najwięcej filmów. Tutaj była wytwórnia filmowa, hale zdjęciowe. Teraz praktycznie nie kręci się już w studiach, nie buduje się dekoracji, wszystkie domy produkcyjne przeniosły się do Warszawy. Teoretycznie całe to główne życie filmowe toczy się w stolicy. Ale to w Łodzi jest Opus Film, który bardzo pielęgnuje łódzkie tradycje filmowe. Mamy ogromne wsparcie łódzkiej Komisji Filmowej i Łódzkiego Funduszu Filmowego. Być może nasze miasto nie stanie się nowym centrum filmowym w tym starym rozumieniu tego pojęcia, ale i tak przyciąga coraz szersze grono filmowców. Już teraz jesteśmy bardzo ważnym punktem na filmowej mapie Polski. Filmowcy bardzo chętnie przyjeżdżają do Łodzi. Zarówno w samym mieście, jak i w jego okolicach jest wiele takich miejsc, których się nigdzie indziej w Polsce nie znajdzie. My też bardzo chętnie wracamy kręcić do Łodzi. W jednym z wywiadów Paweł Pawlikowski powiedział o mnie, że jestem lokalną patriotką i że najchętniej wszystko chciałabym nakręcić w Łodzi. I jest to po trosze prawdą. Staramy się jak najwięcej tutaj pracować i mam nadzieję, że także w ten sposób dokładamy swoją cegiełkę do tego, żeby Łódź była miastem filmowym.

 

Za sprawą Opus Film z Łodzią kojarzą się dwie nagrody – Oscar za „Idę” i nagroda w Cannes dla „Zimnej wojny”. Jakie to ma znaczenie dla miasta?

Sądzę, że te nagrody, których nikt w Polsce wcześniej nie dostał, to dla Łodzi duży prestiż. To właśnie tu powstały te dwa filmy, tu była kręcona większość ich scen. W obydwu filmach Łódź jest wymieniona jako miasto wspierające produkcję.

Reasumując – uważam, że nagrody filmowe mają ogromne znaczenie i promują miasto. Może dzięki temu Łódź przyciągnie kolejnych filmowców? ●


Ten oraz inne artykuły dostępne są w nr 3 2018 Łódź Kreuje Innowacje.