• 05

    10 2015

  • Crowdfunding – co nie jest zakazane, jest dozwolone?

Prawo rzadko nadąża za nowinkami technologicznymi. Tak jest również w przypadku crowdfundingu, który nie doczekał się jeszcze w Polsce odpowiedniego ustawodawstwa. Swoboda umów daje elastyczność, ale wiąże się to także z ryzykiem. Strony zaangażowane w crowdfunding muszą mieć tego świadomość.

Media ekscytują się najbardziej zaskakującymi pomysłami, które swoją realizację zawdzięczają crowdfundingowi, czyli finansowaniu projektów przez członków internetowej społeczności. Królem „Sałatki ziemniaczanej” został okrzyknięty Zack Danger, który dla żartu postanowił poprzez najbardziej znany serwis crowdfundingowy – Kickstarter – zdobyć 10 dolarów na przyrządzenie tego niewyrafinowanego dania. Zebrał… kilkusetkrotnie więcej. To, że crowdfunding zaraża, niczym „ziemniaczany” wirus, dziesiątki tysięcy ludzi, w dużej mierze jest zasługą nowych technologii. Pomaganie jeszcze nigdy nie było takie proste – wystarczy parę kliknięć w smartfonie, choćby podczas przerwy na kawę, by zasilić konto bliskiego nam projektu.

Katalizator innowacji

Crowdfunding to jednak znacznie więcej niż zabawa. Wypełnia on ważną lukę na rynku finansowania innowacyjnych pomysłów. Nigdy nie dowiemy się, ile przełomowych produktów czy usług nie udało się zrealizować, gdyż ich twórcy nie byli w stanie zdobyć kapitału w „konwencjonalny” sposób.

Eric Migicovsky, niespełna 30-letni Amerykanin, wymyślił inteligentny zegarek Pebble, który jest już dostępny w popularnych sklepach z elektroniką. Nie mógłby pewnie skomercjalizować tego pomysłu, gdyby nie Kickstarter. Na jego realizację potrzebował miliona dolarów, a w miesiąc zebrał dziesięć razy więcej. W Polsce padł ostatnio inny rekord – wystarczył jeden dzień, by poprzez serwis Polakpotrafi.pl udało się zgromadzić 100 tys. zł na projekt reaktywacji „Secret Service”, legendarnego pisma, który w latach 90. był obowiązkową lekturą wszystkich graczy komputerowych.

Crowdfunding również w Polsce otwiera zupełnie nowe możliwości. Jeszcze niedawno autorom innowacji odmawiano w bankach pożyczek, ponieważ nie mogli wykazać się historią działalności, będącą podstawą oceny ich zdolności kredytowej. Choć bariera wejścia na rynek z nowym pomysłem nieco zmniejszyła się m.in. za sprawą preferencyjnych pożyczek dla przedsiębiorców o krótkim bądź zerowym stażu (np. z unijnego programu JEREMIE, rządowego „Wsparcie w starcie”), Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, a także rozwijającej się branży czy sieci Aniołów Biznesu, to jednak nadal nie jest łatwo pozyskać niezbędne środki finansowe. Dlatego serwisy typu fundujesz.pl, ideowi.pl, odpalprojekt.pl trafiły na tak podatny grunt.

Zaufanie to nie wszystko

Zjawisko crowdfundingu osiągnęło już taką skalę, że wymaga odpowiednich regulacji. Wprawdzie większość kampanii działa na zasadzie „pospolitego ruszenia” ludzi dobrej woli, którzy wpłacają drobne sumy na relatywnie niewielkie projekty, ale gdy w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze – jak np. przy wspomnianym zegarku Pebble – relacje między uczestnikami procesu muszą opierać się na czymś więcej niż wzajemnym zaufaniu. Skąd np. osoby wspierające mogą mieć pewność, że środki zostały przeznaczone na wnioskowany cel? A jeśli istnieje podejrzenie, że nie zostały, to jak dochodzić roszczeń?

Prawo jednak rzadko nadąża za nowinkami technologicznymi. Tak jest również w przypadku crowdfundingu, który nie doczekał się w Polsce odpowiedniego ustawodawstwa.Finansowanie społecznościowe jest traktowane dość liberalnie. Mogłoby się wydawać, że crowdfunding może być normowany zapisami pochodzącej z 1933 r., a znowelizowanej w lipcu 2014 r. ustawy o zasadach prowadzenia zbiórek publicznych. Jednak już pierwsze zdanie tego dokumentu (art. 1) doprecyzowuje, że dotyczy on jedynie zbiórek publicznych, czyli „zbierania ofiar w gotówce lub w naturze w miejscu publicznym na określony, zgodny z prawem cel pozostający w sferze zadań publicznych, o których mowa w art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (…) oraz na cele religijne”. Dlatego też komercyjne finansowanie społecznościowe nie podlega tejże ustawie – nie tylko z uwagi na biznesowy cel, ale także formę zbiórki (przelewy i płatności internetowe, a nie ofiary w gotówce lub naturze).

Crowdfunding, w odróżnieniu od zbiórek publicznych, zakłada, że na osoby wspierające projekt czekają nagrody: płyta z autografem, pocztówka wysłana z dofinansowanej wyprawy, ozdoby świąteczne wykonane przez dzieci objęte wsparciem, uczestnictwo w treningu (tak fundusze na wyjazdy na zawody zbierał Zbigniew Bródka, łyżwiarz, złoty medalista z Soczi), czy udział w uroczystej premierze filmu zrealizowanego przy wsparciu internautów. Zdarza się również, że profitem jest możliwość zakupu towaru, który powstanie dzięki kampanii w sieci. Dla projektodawcy taka forma ma też realny wymiar biznesowy: pozwala ocenić potencjalne zainteresowanie nowym produktem czy usługą. Najmniej wspólnego ze zbiórkami publicznymi ma crowdfunding udziałowy, w ramach którego finansujący obejmują udziały w spółce kapitałowej. To już nic jak innego jak alternatywa dla rozwiązań dostępnych na rynku kapitałowym.

Nie podcinać skrzydeł

W Unii Europejskiej do końca 2013 r. trwały konsultacje społeczne na temat finansowania społecznościowego. Uczestnicy – jak wynika z podsumowania konsultacji – chwalili crowdfunding za zaangażowanie obywateli i budowanie społeczności wokół innowacyjnych pomysłów, demokratyzację finansów. Tę formę finansowania za korzystną dla innowacyjności uważa 74% badanych, dla sektora małych i średnich firm – 67%. Co jednak ciekawe, 65% uczestników badania opowiada się za jakąś formą interwencjonizmu w sprawie crowdfundingu, ale wyłącznie takiego, który sprzyjałby rozwojowi, np. poprzez należytą ochronę wspierających projekty, otwarcie rynków itp.

Polski rząd przyjął stanowisko, że na obecnym, początkowym etapie kształtowania się sektora finansowania społecznościowego nie należy wprowadzać wiążących, sztywnych regulacji. Mogłyby one bowiem „niepotrzebnie ograniczyć możliwości rozwoju finansowania społecznościowego, rozwój innowacyjnych platform i sukces nowatorskich przedsięwzięć”. Rząd chce skupić się na monitoringu tego rynku i identyfikacji ewentualnych barier dla rozwoju. Szczególnej obserwacji – jak wynika z cytowanego dokumentu – poddany ma być segment crowdfundingu inwestycyjnego (udziałowego i pożyczkowego) pod kątem takich kwestii, jak:

  • zagwarantowanie (w szczególności inwestorom nieprofesjonalnym) odpowiedniego zakresu informacji związanych z finansowanym przedsięwzięciem czy zasadami udziału w zyskach z tego przedsięwzięcia
  • zapobieganie takim zjawiskom, jak defraudacja wpłaconych środków czy brak zwrotu środków dla inwestorów w przypadku nagłego zakończenia działalności przez platformę crowdfundingową
  • monitorowanie bezpieczeństwa klientów crowdfundingu pożyczkowego, który w swojej istocie przypomina działalność bankową.

Rząd dostrzega także inne problemy, m.in. kwestię przechowywania środków przed wypłaceniem ich projektodawcy (czy nie są obciążane ryzykiem), zagrożenie niespłacenia udzielonych pożyczek, status prawny osób fizycznych realizujących dany projekt, kwestię rozdysponowania środków w przypadku nieosiągnięcia planowego poziomu. Generalna konkluzja jest taka, że ewentualne regulacje (prawne bądź samoregulacje branżowe) powinny z jednej strony minimalizować wskazane powyżej ryzyka i usuwać pojawiające się niejasności prawne, z drugiej natomiast nie utrudniać dalszego rozwoju rynku.

W obecnych ramach prawnych

Brak kompleksowego uregulowania kwestii crowdfundingu sprawia, że uczestnicy procesu korzystają z zapisanej w kodeksie cywilnym swobody umów. W praktyce wybór umowy zależy od rodzaju crowdfunding (zob. infografika).

W przypadku finansowania dotacyjnego (np. zbiórki na cele charytatywne) najczęściej zawierana jest darowizny. Crowdfunding oparty na przedsprzedaży wykorzystuje umowę sprzedaży lub umowę nienazwaną, podobną do umowy sprzedaży. W crowdfundingu udziałowym, gdzie następuje nabycie udziałów lub akcji, należy brać pod uwagę regulacje stworzone dla rynku kapitałowego, a w przypadku crowdfundingu opartego na nagrodach – uwzględnić podatkowe aspekty przeprowadzania loterii.

Szczegółowej analizy implikacji prawnych i podatkowych, z którymi w każdym z modeli crowdfundingu muszą liczyć się finansujący, beneficjenci i operatorzy platform, podjęła się kancelaria Wardyński i Wspólnicy. W raporcie „Crowdfunding”, sporządzonym we wrześniu 2014 r., wymieniane są następujące rodzaje finansowania społecznościowego:

  • dotacyjne, zakładające dokonywanie wpłat przez finansujących na określony cel, bez powiązania z jakimkolwiek świadczeniem wzajemnym projektodawcy
  • oparte na nagrodach, zakładające, że finansujący projekt otrzymują określony rodzaj nagrody, będący świadczeniem wzajemnym za wpłatę określonej kwoty pieniężnej, przy czym gratyfikacja w znaczeniu wartości materialnej nie musi i w zdecydowanej większości przypadków nie jest równa wartości udzielonego wsparcia (najbardziej popularne w Polsce).
  • oparte na przedsprzedaży, zakładające, że finansujący projekt przelewają środki na stworzenie danego produktu / usługi, który po jakimś czasie (często odległym) jest im dostarczany przez beneficjenta.
  • udziałowe, zakładające inwestycję finansujących w przedsięwzięcie projektodawcy. Finansujący otrzymują jednostki udziałowe w kapitale zakładowym spółki projektodawcy.
  • dłużne, zakładający, że świadczenie osób wspierających projekt ma charakter zwrotny, to znaczy, że beneficjent jest zobligowany do zwrotu środków wpłaconych przez finansujących.

Więcej na stronie

Autor: Małgorzata Remisiewicz

Źródło: Portal Innowacji