Konkurs to inicjatywa mająca na celu wyróżnienie i wsparcie realizacji najlepszych biznesplanów przyszłych i obecnie funkcjonujących młodych łódzkich przedsiębiorców. Wszyscy uczestnicy, którzy zgłoszą swoje pomysły na własny biznes, mają możliwość udziału w bezpłatnych szkoleniach oraz indywidualnym doradztwie, a najlepsi otrzymują m.in. nagrody finansowe, nagrody rzeczowe, kursy językowe czy bezpłatną obsługę księgową przyszłego przedsiębiorstwa. W tegorocznej edycji konkursu w każdej kategorii dla zwycięzcy przewidziano 20 tys. zł na rozwój firmy.
Wiatr w żagle
Tę nagrodę w kategorii ogólnej oraz doradztwo w zakresie komercjalizacji innowacji (sponsorowane przez Centrum Transferu Technologii UŁ), a także roczną obsługę księgową (sponsor: BDB Agos) otrzymał magister kultury fizycznej i zarazem zapalony żeglarz Dawid Skoczylas, właściciel firmy Moroger. Jego biznesplan dotyczył oczywiście żeglarstwa.
– Moim głównym motywem były braki w wyposażeniu, jakie występują na rynku jachtowym. Od chwili, kiedy zacząłem uprawiać żeglarstwo, wiecznym problemem był brak profilowanych listew. Do tego celu były wykorzystywane listewki ze sklejki czy plastiku. Często też w kieszeniach żagli mocowano zwykłe patyki. Alternatywą był import zagranicznych listew z USA, Australii lub Nowej Zelandii – opowiada żeglarz. Postanowił więc ten problem rozwiązać i… okazało się to nie lada wyzwaniem.
Pełniąc funkcję dziobowego na regatowym jachcie Fujimo, problem importu listew z czasem zamienił na własną produkcję. – Wyprodukowałem listwy profilowane długości od 2,5 do 4 metrów, wykorzystując do tego podstawowe materiały przemysłu szkutniczego, czyli tkaninę szklaną i żywicę poliestrową. Do wyprodukowania prawidłowych listew, tj. o właściwym miejscu ugięcia oraz twardości, użyłem prawie 20 kg żywicy – wspomina przedsiębiorca. Dzięki właściwie profilowanym listwom żagiel pracuje w niezakłóconych strugach wiatru, zwiększając siłę ciągu i tym samym prędkość jachtu, co przekłada się na wysokie pozycje w regatach. Młody szkutnik pierwsze listwy wykonał ręcznie. Chciał jednak zmechanizować proces produkcji i znów napotkał na problem. – Rozpocząłem konsultacje na temat odpowiedniego urządzenia z osobami posiadającymi własny park maszynowy. Wszyscy twierdzili, że taką maszynę trzeba zaprojektować od podstaw – wspomina. W końcu trafił do firmy Tok Met z Piotrkowa Trybunalskiego, która podjęła się produkcji frezarki.
Firma Moroger dostarcza innowacyjnych rozwiązań żeglarskich, a sam Dawid Skoczylas deklaruje, że pragnie stworzyć markę, która będzie wyznaczała wzorce i trendy w branży żeglarskiej. Profilowane listwy szklane lub karbonowe usztywniają żagiel i zabezpieczają go przed niszczącym trzepaniem, wydłużając jego żywotność.
Docelowa produkcja będzie obejmowała w sumie ponad 200 rodzajów listew o różnych szerokościach, grubościachi długościach. Tak szeroki wybór pozwoli dopasować listwy do różnych rozmiarów żagli. Innowacyjne są również zaawansowane rozwiązania techniczne w obciągaczu bomu oferowanym przez firmę. Główna różnica to zastosowanie amortyzacji opartej na sprężynie gazowej. Bloki i rolki wykonane z twardego plastiku (boracetal) prowadzone są na łożyskach ślizgowych z igliduru. Główna lina to dynema w kolorze stalowym oraz lina z włókien aramidowych i kewlaru. Rozmiary obciągaczy są dostosowane do wielkości jachtów, dlatego też produkcja w tym zakresie obejmuje cztery podstawowe wielkości, a w każdej z nich dwie długości. Dzięki temu można je stosować na jachtach o długości od 5 do 16 metrów. – Dla większych łodzi obciągacze będą budowane indywidualnie– wyjaśnia pomysłowy żeglarz. Ma już za sobą pierwsze zlecenia realizowane na indywidualne zamówienia, jest również sponsorem nagród w regatach żeglarskich.
Rynek, na którym działa Moroger, jest rozwojowy. W samej tylko Polsce produkuje się rocznie ponad 17 tys. jachtów żaglowych. – Mimo że tylko 5 proc. tych łodzi pozostaje w kraju, to w ich żaglach znajdują się zwykle proste, nieprofilowane listwy niszczące i skracające żywotność żagli. Odbiorcami są również właściciele łodzi już wybudowanych, którzy ze względu na cenę oraz brak danego asortymentu na rynku polskim zmuszeni są do stosowania zamienników – mówi Dawid. Ogromną szansą dla firmy jest to, że nie ma ona dla siebie konkurencji w całej Europie.
Społecznościowa rekrutacja
ShareHire.pl to flagowy projekt MGM HR Solutions, spółki założonej na początku 2015 roku przez Łukasza Małeckiego, Marcina Giełzaka i Bartosza Filipa Malinowskiego. Z usług ShareHire korzystały już m.in. firmy: mBank, Alior Bank, InPost czy Top Secret. ShareHire to platforma rekrutacyjna.
Społecznościowy model platformy najpełniej wyraża się w systemie płatnych poleceń, a jego działanie jest szybkie i banalnie proste. Aby zarekomendować kandydata do pracy, wystarczy przekazać mu unikalny link wygenerowany na stronie oferty. Można tego dokonać poprzez e-mail, komunikator internetowy czy media społecznościowe – zupełnie tak, jak się postępuje, chcąc udostępnić link do artykułu czy zdjęcia. Każdemu poleceniu przypisana jest nagroda, a jej wartość ustala pracodawca zamieszczający ogłoszenie.
Na przykład 1000 zł nagrody oznacza, że taką kwotę otrzyma polecający po zatrudnieniu wskazanego kandydata. Systemy poleceń realizują się w ramach trzech odmiennych produktów: ogłoszeń otwartych (ogólnodostępnych, widocznych na Sharehire.pl), ogłoszeń zamkniętych (dostępnych tylko osobom wskazanym przez klienta – np. wyłącznie jego pracownikom) oraz w ramach dedykowanej aplikacji ShareHire Insider, stanowiącej nie tylko platformę poleceń do pracy, ale także narzędzie angażujące wszystkich pracowników firmy w procesy właściwe dla działów HR.
Pomysł na ShareHire to wynik zderzenia bardzo odmiennych, choć doskonale się uzupełniających, kompetencji i doświadczeń. Łukasz Małecki, menedżer HR z 15-letnim stażem w consultingu i działach personalnych dużych firm, wniósł pełne zrozumienie potrzeb klienta biznesowego oraz ekspertyzę w zakresie tego, jakich rozwiązań brakuje na polskim rynku pracy. Marcin Giełzak, specjalista z zakresu rozwiązań społecznościowych, współtwórca pierwszego think tanku oraz bloga zajmujących się tą tematyką i współautor wielu kampanii angażujących internetowe społeczności, znał z kolei potrzeby młodych ludzi na rynku pracy oraz miał doświadczenie w budowie, rozwoju i animacji społeczności. Odbywaj założyciele poznali się w czasie rozmowy rekrutacyjnej. Choć Marcin Giełzak nie przyjął oferty pracy, którą Łukasz Małecki wysunął w imieniu swojego klienta, to kilka tygodni potem przyjął ofertę współpracy przy czymś, co stało się później platformą rekrutacji społecznościowych.
Zanim ShareHire stworzyło platformę, miało społeczność. Marcin Giełzak oraz Bartosz Filip Malinowski, trzeci z założycieli, utworzyli zamkniętą grupę na Facebooku, do której zaprosili zaufane osoby do wielkiej burzy mózgów poświęconej rynkowi pracy w Polsce. Pytali, jak ludzie szukają pracy i jak chcieliby móc jej szukać. To właśnie inspiracje zaczerpnięte z tych rozmów na grupie oraz z wywiadów pogłębionych legły u podstaw modelu ShareHire, który wyróżniają: społecznościowa specyfika mechanizmu poleceń, spersonalizowana relacja na linii kandydat – rekruter oraz multimedialny charakter ogłoszeń.
Nazwa ShareHire ma oddawać istotę całego procesu– „hire” znaczy zatrudniać, „share” to zarazem „dzielić się” (linkiem polecającym), jak i „udostępniać” (w języku mediów społecznościowych). To słowo ma budzić skojarzenia nie tylko z social media, ale również z fenomenem sharing economy, czyli ekonomii współdzielonej.
Marcin Giełzak z MGM HR Solutions podkreśla, że największym osiągnięciem firmy było zrealizowanie z powodzeniem procesu rekrutacyjnego dla Alior Banku, obejmującego 114 lokalizacji w 16 województwach.
– Pokazaliśmy, że nasz model działa – mówi z dumą Giełzak i dodaje, że jego życiowym mottem jest działać
odważnie, ale roztropnie.
Uniwersalne rozwiązanie
– Wszystko zaczęło się w 2014 roku. Kasper Bielejec zajmujący się profesjonalnie wideografią zauważył problem na rynku napędów do sliderów filmowych. Otóż slidery te różnią się konstrukcją – są dłuższe, krótsze, szersze, węższe itd. Każdy napęd z nimi współpracujący, zastępujący fizycznego operatora, pasował tylko do wybranego modelu szyny. – Kasper wpadł wówczas na pomysł stworzeniajednego napędu, który współpracować będzie ze wszystkimi typami sliderów – wspomina Aleksander Grzelka z Unidrive.
Od początku w zespole pracuje Adela Walczak, której nieoceniona wiedza z zakresu prototypowania 3D oraz product designu umożliwiła testowanie różnorakich koncepcji produktu. Pomysł Bielejca wprost przełożył się na nazwę firmy. Unidrive to zbitka angielskich słów universal drive – czyli uniwersalny napęd. Przez pierwszy rok prace toczyły się dość powoli.
W lutym 2015 roku doszło do przełomu poprzez poszerzenie zespołu o specjalistów z zakresu mechaniki i elektroniki: Tomasza Kubiaka i Aleksandra Grzelkę. Prace nabrały szybkiego tempa. – Przy tym przedsięwzięciu dostajemy realne wsparcie od naszych rodzin. Wśród tych, którzy nam pomagają, są też firmy i instytucje, które zaufały nam w konkursie na biznesplan „Młodzi w Łodzi”, tzn. Centrum Transferu Technologii Uniwersytetu Łódzkiego, Pixel Technologies, Le Polish Bureau, Business Link oraz Kancelaria Podatkowa Wiol – mówi Grzelka.
Twórcy napędu podkreślają, iż znając specyfikę branży foto-wideo, kładą duży nacisk na to, by sprzęt wyglądał jak najlepiej. Wykonują go z anodowanego aluminium oraz karbonu. – Przestudiowaliśmy uważnie, co proponuje konkurencja. Oferujemy jeszcze więcej funkcjonalności niż 9/10 graczy na rynku. Przyświeca nam myśl, że bez uniwersalności stajemy w jednym rzędzie z najlepszymi producentami na rynku. Uniwersalnością zaś wyprzedzamy ich o krok. Nasza innowacja poza zmianą podejścia do rynku i jego resegmentacją polega na odpowiednim, uniwersalnym sprzężeniu mechanicznym układu napędowego ze sliderem. Rozwiązanie to chronimy prawnie – dodaje Aleksander Grzelka.
Unidrive Technology sp. z o.o. specjalizować się będzie w projektowaniu, produkcji i dystrybucji automatycznych, programowalnych urządzeń wspomagających operatorską pracę filmową. Pod koniec 2015 roku premierę będzie mieć pierwszy na świecie w pełni uniwersalny napęd do sliderów filmowych. W dalszym rozwoju firmy planowane jest stworzenie pełnego systemu motion control z głowicą pracującą we wszystkich płaszczyznach 3D. System będzie wykorzystywany do tworzenia skomplikowanych ujęć poklatkowych oraz do realizacji ujęć z zastosowaniem zaawansowanych efektów kompozycyjnych.
Elektrownia przyszłości
W kategorii studentów nagroda główna wynosiła również 20 tys. zł. Dodatkowo dla zdobywcy tej nagrody CTT Politechniki Łódzkiej ufundowało 10-godzinne doradztwo w zakresie transferu technologii, a firma INTERsoft urządzenie wielofunkcyjne z programem ArCADia – INTELLICAD 8+.
W tej kategorii najwyżej oceniono pomysł Michała Świątka – doktoranta kierunku budownictwo Politechniki Łódzkiej oraz projektanta konstrukcji przemysłowych – dotyczący powołania firmy, która będzie sprzedawała autorskie oprogramowanie do projektowania elektrowni fotowoltaicznych, usługi szkolenia użytkowników z obsługi oprogramowania oraz usługi planowania produkcji energii i zysków w elektrowniach fotowoltaicznych.
Wyróżniony projekt jest próbą wypełnienia luki w przemyśle energetycznym w zakresie projektowania elektrowni fotowoltaicznych. Biura projektowe pozostawały dotychczas bez wydajnych, polskojęzycznych narzędzi. Alternatywą do stosowania przez osoby zaangażowane w branżę fotowoltaiczną jest oprogramowanie PVCAD.
Jako jedyne na rynku oprogramowanie PVCAD wykonuje obliczenia na podstawie danych nasłonecznienia w Polsce, które zostały pomierzone w 61 stacjach meteorologicznych na terenie całego kraju. Większość statystyk zapewnia dużą pewność wyników dzięki długiemu okresowi gromadzenia danych. 43 spośród 61 stacji meteorologicznych gromadziło dane w sposób ciągły przez 30 lat.
– Żyjemy w czasach intensywnej mechanizacji przemysłu. Gospodarka rozwija się dzięki ciągłej dostawie energii. Polska wciąż pozyskuje ponad 92 proc. energii z paliw kopalnych przyczyniających się do skażenia środowiska. Dbałość o klimat jest domeną ekologicznego kształtowania się nowego społeczeństwa. Rozwój nowoczesnych odnawialnych źródeł energii gwarantuje równowagę i czystość naszego otoczenia. Fotowoltaika jest technologią przetwarzania energii promieniowania słonecznego w energię elektryczną, którą można wprowadzić do sieci energetycznej i spożytkować – wyjaśnia laureat.
Michał Świątek mówi, że pomysł stworzenia innowacyjnego oprogramowania do projektowania i optymalizacji instalacji fotowoltaicznych powstał naturalnie. – W codziennej pracy inżynierowie zauważyli potrzebę przyspieszenia czynności projektowych i obliczeń. Program w intuicyjny, naturalny sposób przeprowadza użytkownika przez wszystkie niezbędne etapy realizacji, aż do stworzenia wirtualnego modelu elektrowni fotowoltaicznej. Na etapie projektowania czas jest bardzo ważny i każda możliwość skrócenia tego procesu zostanie zauważona i wykorzystana – mówi laureat. Michał Świątek wyjaśnia, że jego firma daje szansę na dynamiczny rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce.
Kolorowe stopy
Many Mornings powstało i działa w Aleksandrowie Łódzkim, polskim „Skarpetkowie”, miejscu, gdzie od ponad stu lat wytwarzane są skarpetki i gdzie przemysł włókienniczy ma korzenie w prawie każdej rodzinie. Maciek Butkowski i Adrian Morawiak od kilku miesięcy kolorują polskie stopy i świetnie się przy tym bawią. Adrian to z wykształcenia psycholog, uczy statystyki i prowadzi badania naukowe; Maciek jest fotografem, studentem Łódzkiej Szkoły Filmowej.
Many Mornings produkuje wysokiej jakości kolorowe, designerskie skarpety, o które, jak się okazuje, trudno na polskim rynku. Postanowili więc wykorzystać tę niszę.
– Odbiorcą naszego produktu jest każdy, kto dba o swój wygląd, interesuje się modą, ceni oryginalność i wysoką jakość. Chcemy specjalizować się w produkowaniu jednego asortymentu skarpet. Do oferty chcemy wprowadzać specjalne linie produktu, np. skarpety dziecięce lub sportowe. W perspektywie tego roku kalendarzowego planujemy rozszerzenie działalności na rynki zagraniczne – mówią założyciele firmy. Jak wyjaśniają, głównym bodźcem do rozpoczęcia działalności było świetne przyjęcie przez najbliższe otoczenie produkowanych przez Adriana kolorowych skarpet na różne okazje. Wręczał je w ramach prezentów
czy po prostu dla dobrej zabawy.
– W ten sposób z jednorazowych akcji zrodził się pomysł założenia własnej marki i zapełnienia niszy kolorowych skarpet made in Poland – wyjaśnia Maciej i dodaje, że na początku otrzymali duże wsparcie rodziców, znajomych i przyjaciół. Twórcy Many Mornings podkreślają, że ich wzory są efektem wielodniowych spotkań i rozmów, wielogodzinnego opracowywania graficznego i dopracowywania elementów produkcyjnych oraz kolorystyki.
– Wyprodukowanie skarpety może wydawać się proste i jest tak, kiedy chcielibyśmy zrobić zwykłe paski, kropki itp., których pełno na rynku. Sprawa się komplikuje, kiedy wchodzimy w coś bardziej złożonego, wielokolorowego – mówi Maciej Butkowski. Nowością w ofercie firmy są skarpety nie do pary, czyli dwie różne skarpety, które tworzą parę, korespondując ze sobą przedstawianym motywem. Innowacją na polskim rynku jest prowadzenie biznesu od samego początku zaangażowanego i odpowiedzialnego społecznie – nienastawionego tylko na zysk, ale również na możliwość niesienia pomocy i dzielenia się radością.
– Zainspirowani marką Toms, produkującą buty i działającą w modelu biznesowym 1 za 1, wprowadziliśmy taki model do własnej firmy. Uruchomiliśmy, równolegle do produkcji Many Mornings, program Share a pair!, dzięki któremu za każdą zakupioną parę skarpet Many Mornings my drugą przekazujemy potrzebującym osobom, które na skarpetki nie mogą sobie pozwolić: wychowankom domów dziecka, bezdomnym, uchodźcom – wyjaśnia współwłaściciel firmy. Do tej pory w ramach tej akcji przekazali ponad 10 tys. par skarpet.
Autor: Jarosław Zaradkiewicz